Rok 2014 jest wyjątkowy ponieważ w tym roku mija mi 20 lat nieprzerwanej pracy z psami. A oto moja historia:
Wychowując się u boku Taty- weterynarza i jednocześnie wielkiego miłośnika przyrody nie sposób było nie mieć kontaktu z wszelkimi żywymi stworzeniami masowo znoszonymi do naszego domu przez Tatę . Oprócz psów, kotów, leśnych zwierząt, królików, płazów, gadów i wszelkiego rodzaju dzikiego ptactwa w naszym domu posiadaliśmy również akwaria pełne ryb i innych stworzeń wodnych. W tym swoistym zwierzyńcu stałym elementem był zawsze pies - Owczarek Niemiecki. Owczarki Niemieckie mojego Taty (Lord, Fina, Puma) stanowiły swoistą definicja psa rodzinnego wiernego i zapatrzonego w człowieka.
Będąc nastoletnim chłopcem wkraczającym w tzw. trudny wiek chciałem wzorem moich starszych kolegów zamanifestować swoją niezależność i dorosłość. W owych czasach jedynym znanym mi sposobem na wielkie "bum" w oczach moich kolegów było przebicie sobie ucha kolczykiem. Po kilku dniach zbierania w sobie odwagi i intensywnych ćwiczeniach dykcji przed lustrem powstał monolog, którym postanowiłem przekonać rodziców do mojego pomysłu. Skupiając w sobie całą odwagę i pewność siebie wyruszyłem do pokoju rodziców w celu oznajmienia mojej decyzji. Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu rodzice ze spokojem i entuzjazmem podeszli do mojego pomysłu oferując mi swoją pomoc w realizacji zamierzonego planu. Na drugi dzień po powrocie ze szkoły na stole w salonie ustylizowanym na stół zabiegowy czekały na mnie środki dezynfekujące w postaci miski z gorącą wodą oraz kilka ręczników. Tata z miną pełną powagi wyciągnął z kieszeni kurtki kolczyk (ślicznie mieniące się kółko zdjęte wcześniej z nozdrzy dorodnego buhaja). Mama natomiast w iście aktorski sposób opuściła pokój stwierdzając, że nie może patrzeć na krew.
Zrezygnowałem z mojego manifestu dorosłości i szczerze dziękując rodzicom za pomoc, wyrozumiałość i zaangażowanie wycofałem się na z góry upatrzone pozycje obronne czyli do mojego pokoju. W celu wybicia mi z głowy podobnych pomysłów i lepszego zagospodarowania nadmiaru mojego wolnego czasu Tata zrobił mi kilka dni później niespodziankę kupując niby bez specjalnej okazji szczeniaczka - suczkę rasy Boxer o imieniu Panda. W pakiecie z suczką otrzymałem również kurs z zakresu ogólnego posłuszeństwa w szkole tresury psów „RELAX” Pana Mieczysława Kowalczuka notabene zaprzyjaźnionego z Tatą właściciela Hodowli Owczarka Niemieckiego „WILCZY KLAN” (FCI). Od tego czasu a był to rok 1994 moje ścieżki życiowe, marzenia i zainteresowania skoncentrowane zostały na psach i pracy z nimi. Po zakończeniu kursu PT i zdaniu państwowego egzaminu otrzymałem propozycję pozostania w hodowli w celu podjęcia tzw wakacyjnej pracy zarobkowej. Sprzątanie kojców i prace porządkowe na terenie hodowli nie były jednak tak pasjonujące jak obserwowanie zajęć z psami. Po pewnym czasie postanowiłem przekwalifikować się z pracownika sezonowego na ucznia i pomocnika. Mój czeladniczy staż trwał przez kilka kolejnych sezonów i wydłużał się do rangi zajęć pozalekcyjnych obejmując swoim zakresem również soboty i niedziele. Rok w rok nabierałem wprawy i doświadczenia i wkrótce rozpocząłem pod okiem Pana Mieczysława samodzielną pracę z jego psami w zakresie przygotowania do wystaw, posłuszeństwa i pracy węchowej. Pewnego dnia usłyszałem od Pana Mieczysława pytanie: a może byś tak popozorował? Niewiele myśląc włożyłem strój techniczny i rozpocząłem "karierę pozoranta". Co prawda początki były bolesne i mało motywujące gdyż moim głównym psem treningowym był pies o imieniu Jez, który złośliwie upodobał sobie moje pośladki zamiast nakładki rękawa. Jez nie wybaczał również drobnych błędów technicznych podszczypując mnie tu i ówdzie w chwilach zatracenia uwagi. Swoje doświadczenie i styl pracy w zakresie IPO kształtowałem jeszcze przez wiele lat pod okiem Pana Mieczysława oraz innych zaprzyjaźnionych z hodowlą szkoleniowców zarówno z kraju jak i z zagranicy. Istotnym etapem było rozpoczęcie własnej działalności gospodarczej związanej z prowadzeniem szkoły tresury psów K-9 Unit. Dzięki własnej szkółce na mojej drodze stanęły psy w różnym wieku, różnych ras i z różnym temperamentem. Dzięki niej nabrałem doświadczania w pracy z ludźmi. Nauczyłem się ich słuchać, rozwiązywać problemy oraz wspierać ich w pracy z często trudnymi psami. Teraz z perspektywy czasu uważam, że był to bardzo ważny okres mojej kariery szkoleniowca - okres, który ukształtował mój charakter i doszlifował moją technikę pracy.
Ważnym przełomem w mojej kynologicznej przygodzie było wstąpienie w roku 2002 do służby mundurowej oraz praca z psami służbowymi. Powyższe zdarzenie zbiegło się z fascynacją Ringiem Francuskim i KNPV. Po kolejnych paru latach nauki i zdobywania nowych doświadczeń szkoleniowych takich jak chociażby współudział w roku 2006 w szkoleniu psów i funkcjonariuszy Izraelskiej Służby Więziennej (Israel Prison Service), nawiązałem kontakt roboczy z Polskim Związkiem Instruktorów i Przewodników Psów Służbowych. Przygodę z związkiem rozpocząłem jako członek stażysta dochodząc w latach kolejnych do funkcji instruktora - pozoranta oraz zastępcy szefa sekcji szkolenia. Na ową chwilę był to jedyny związek w Polsce, który w tak dużej skali skupiał wokół siebie całą kynologię służb mundurowych. Dzięki udziałowi w szkoleniach związkowych zdobyłem mnóstwo ciekawych doświadczeń i zawiązywałem wiele kontaktów szkoleniowych. Podczas jednego ze szkoleń poznałem parę szkoleniowców Janusza i Annę Strąk ze Słupskiej szkoły tresury psów K-2. Przez kilka następnych lat ściśle ze sobą współpracowaliśmy w ramach związku oraz naszych działalności szkoleniowych czyli K-2 Słupsk oraz K-9 Unit Goleniów.
Efektem wieloletniej współpracy z K-2 Słupsk stało się Stowarzyszenie Psów Użytkowych „BALTO” oraz pierwszy w Polsce cywilny projekt „Polskiego Bojowego Systemu Szkolenia Psów Użytkowych – PBSSPU – BALTO”, w którym ulokowaliśmy wszystko to co naszym zdaniem najlepsze i najbardziej wartościowe w szkoleniu sportowym oraz skuteczne i niezawodne w szkoleniu użytkowym psów służb mundurowych. Stworzyliśmy tym samym podstawy bojowego systemu szkolenia psów jak i ich przewodników na potrzeby cywilne oraz służbowe. "BALTO" w chwili obecnej prężnie funkcjonuje i rozwja się pod okiem Janusza i Ani Strąk.
Od dobrych paru lat moja droga kynologicznej pasji skręciła w kierunku psich sportów obronnych. Przygodę z hodowlą psów rasowych zapoczątkowałem w Związku Hodowców Psów Rasowych przynależnym do międzynarodowej federacji kynologicznej (UCI) United kennel Clubs International e.V. Po paru latach aktywnego członkostwa w związku wystąpiłem z ZHPR, od roku 2019 Wilczy Mszar (UCI) jako hodowla została wygaszona. W chwili obecnej jestem członkiem Związku Kynologicznego w Polsce oraz licencjonowanym pozorantem ZKwP oddział w Szczecinie. To jest droga którą wybrałem pod wpływem postępującej degradacji kynologi służbowej w Polskich służbach mundurowych i zamierzam nią iść przez resztę mojej "kariery". WILCZY MSZAR (FCI) jest hodowlą zarejestrowaną w Związku Kynologicznym w Polsce i przynależy do oddziału w Szczecinie.
Lata doświadczeń w szkoleniu psów, godziny spędzone na placu treningowym oraz błędne decyzje które podejmowałem w latach ubiegłych w doborze współpracowników i ludzi z którymi chciałem bezinteresownie dzielić moją pasję spowodowały powstanie nowej inicjatywy szkoleniowej pod nazwą "HAPPY DOG Team". Dzięki współpracy z firmą INTERQUELL producentem marki doskonałych karm dla psów "HAPPY DOG" uzyskaliśmy wzparcie i zgodę na kożystanie ze znaku zastrzeżonego HAPPY DOG wykorzystanego w nazwie naszego projektu.